W dniach 13-15 kwietnia grupa animatorów wraz z ks. Moderatorem Danielem Trojnarem udała się do Belgii. Tam razem z pracującym zespołem misjonarskim przeżywała radość ze wspólnoty.
Poniżej prezentujemy świadectwa i relacje osób, które uczestniczyły w wyjeździe.
Ks. Daniel Trojnar: Wielką łaską okazała się nasza obecność w parafii Pietrain w Belgii, gdzie obecnie posługuje nasz Moderator misjonarz Ks. Mariusz Zima i od października na wolontariacie nasze oazowiczki Beata Kwolek i Gabryśka Długosz. W atmosferze tamtego Kościoła mogliśmy przeżyć wspólnie w gronie siedmiu osób Wielkopostny Dzień Wspólnoty rozważając temat naszego przeżywania ubóstwa. To właśnie tam Pan Jezus jeszcze raz pokazał mi wielką wartość wspólnoty jakiej doświadczam w Ruchu Światło – Życie w naszej Ojczyźnie. Jak wielkim bogactwem jest doświadczenie Kościoła wspólnoty! Zobaczyłem belgijski Kościół, który jest po ludzku rozpadający się. Podczas niedzielnej Eucharystii zaledwie 15 osób, a młodych ludzi pojedyncze osoby, albo w ogóle. Z jednej strony bardzo smutny obraz Kościoła zniszczonego przez hedonizm i pieniądze, a przede wszystkim źle zrozumiany II Sobór Watykański, a z drugiej wielka wdzięczność Jezusowi za dar żywej wiary i za formację Ruchu, który dał mi właściwe zrozumienie reform soborowych i ukazał piękno Kościoła Matki.
Jest jednak nadzieja dla tego Kościoła, właśnie w ewangelizacji jakiej dokonują nowe wspólnoty. Jestem głęboko przekonany, że nasz Ruch jest bardzo tam potrzebny przez posługę właśnie wspólnoty życia, aby zanieść tym ludziom tak bardzo zagubionym radość Ewangelii. Wierzę głęboko, że nasza krótka wprawdzie posługa w Belgii przyniesie owoce. Dziękuję jeszcze raz Bogu za to doświadczenie i za pięknych ludzi, z którymi dane mi było przeżyć ten czas.
Beata Kwolek: To jak wielka wartość ma w moim życiu wspólnota odkryłam dopiero teraz- gdy nie mam jej na co dzień. Mieszkam z Gabrysią i ks. Mariuszem, czasami spotykam się z parafianami, regularnie widuję się z dziećmi z którymi pracuję. Jednak po doświadczeniu życia we wspólnocie oazowej w Polsce, ta rzeczywistość stała się dla mnie pustynią. Poza ogromną radością ze spotkania z najbliższymi, którzy odwiedzili nas i pozwolili wspólnie przeżyć najpiękniejszy Dzień Wspólnoty jest radość ze spotkania z Panem. We wspólnocie jest On jakby bliższy, bardziej dostępny. Przez te dni Pan Jezus działał bardzo mocno. Poprzez obecność i modlitwę innych wlał w serce nowy pokój, zapał i nadzieję. Dał się poznać nie jako surowy ojciec lecz jako pełna miłości i wrażliwości matka. Dał wyraźnie do zrozumienia, że pragnie abym wyszła. Tak się stało. Razem z Gabrysią chodzimy po wioskach odmawiając różaniec i zostawiając medaliki w różnych miejscach wierząc, że za przyczyną Maryi, Pan Bóg otworzy serca tych ludzi. Nie umiem ubrać w słowa to jak ogromną wartością jest wspólnota, jednak wiem, że nie da się bez niej żyć i wzrastać.
Bądź uwielbiony Panie we WSPÓLNOCIE!
Gabriela Długosz: Przez te trzy dni wiele się działo. Byliśmy w ciągłym biegu chcąc jak najlepiej wykorzystać czas, który mieliśmy. A jednak okazał się on być dla mnie ogromnym odpoczynkiem i pomocą we wszystkich trudnościach, które tu przeżywam. Wystarczyło zwykłe przebywanie we wspólnocie osób czerpiących radość od Chrystusa, by na nowo napełnić się zapałem i kolejny raz skierować swoje serce na potrzebę głoszenia Chrystusa. Tak krótki czas, a ubogacił mnie w wiele głębokich doświadczeń, lecz największą radością była dla mnie jedna ze mszy świętych, w której uczestniczyliśmy razem z wiernymi z naszej parafii. Na ich twarzach widać było poruszenie i ogromne zdziwienie na widok ludzi młodych, którzy z zaangażowaniem uczestniczą w Eucharystii. Język nie był tam barierą. Kościół rozbrzmiewał donośnym śpiewem w dwóch językach jednoczących się w uwielbieniu Boga. W tym momencie nie byliśmy Polakami i Belgami, lecz jednym Kościołem. Po skończonej Eucharystii dało się słyszeć głosy ludzi, że ta msza była inna niż dotychczas. W rzeczywistości inne były tylko nasze serca. To pozwoliło mi zrozumieć, ze nie tylko ksiądz i oprawa liturgiczna, ale my- wierni uczestniczący w Eucharystii- tworzymy jej piękno.
Paulina Kasperkowicz: Bardzo dużo mi dał wyjazd do Belgii gdyż doceniłam Kościół w Polsce, który w porównaniu z belgijskim jest bogaty w ludzi. Trudne było dla mnie patrzenie na przepiękne konfesjonały, do których już prawie nikt nie podchodzi. Ważnym doświadczeniem był dzień wspólnoty, który poprowadził ks Daniel dla nas- kilku osób. Pan Jezus pokazał, że naprawdę On jest tam gdzie się gromadzi dwóch albo trzech w Jego imię. Miejscowi ludzie są tam bardzo życzliwi i przyjaźni. Mimo bariery językowej, płynęła od nich radość ze spotkania z nami. Ja osobiście doświadczyłam wielu gestów miłości z ich strony.
Karol Kubas: Europa. Belgia. Pietrain. Tam też jest Ruch Światło-Życie. Mała wspólnota oazową przeżywała swój Dzień Wspólnoty. Zupełnie inny, niż te, w jakich dotąd mogłem wziąć udział. Przeżyliście kiedyś Dzień Wspólnoty w 6 osób? Doświadczenie wspólnoty i powszechności ruchu było dla mnie niezwykłe. Zrozumiałem jak ciężka jest praca misyjna, właśnie w krajach zachodnich, z pozoru katolickich, a tak naprawdę coraz bardziej zlaicyzowanych. Cieszę się, że mogłem tam być, i wspierać nasze misjonarki modlitwą i dobrym słowem. Bogu niech będą dzięki za ten święt(n)y czas!
Mariola Paszek: To był nietypowy dzień wspólnoty, ponieważ nie tyle że odbył się w Belgii, ale odbył się na misjach.
Szczególna wspólnota, szczególna jedność, szczególna ziemia belgijska a przede wszystkim szczególny Jezus. Dotknięcie tych świętych misji było dla mnie pięknym doświadczeniem. Z jednej strony ludzie łaknący Jezusa, z drugiej ludzie tak bardzo oddaleni od Niego i te piękne ale puste kościoły. Gdzie jest to życie i dlaczego umiera? Dlatego też potrzeba misji, potrzeba nas – ludzi słabych, ale dających siebie, aby rozpalić pragnienie żywego Boga. To tam dotykając misji zobaczyłam wielką ich potrzebę i jaki dar przynoszą przede wszystkim tym, którzy je głoszą. Ks. Mariusz Zima, który jest proboszczem w parafii, w której przebywaliśmy ukazał mi czym są naprawdę misje i co to znaczy „Być na misjach”. Podczas tego krótkiego pobytu zobaczyłam także jaką ogromną łaskę otrzymują Beata( Beti) i Gabriela (Guśka), nie tylko przez te radosne chwilę , ale szczególnie przez trudniejsze, przez które Jezus okazuję Swoją Moc i pokazuje ile człowiek może zdziałać dzięki Niemu. I jestem Panu Bogu wdzięczna za ich misyjne życie.
A co Jezus mi powiedział w tym czasie:
„Bądź światłem dla innych, bądź życiem dla innych, bądź sobą dla innych”
Mam nadzieję, że kiedyś będzie mi dane być misyjnym narzędziem w rękach Boga.
Czytając powyższe świadectwa wnioski nasuwają się same. Ruch Światło-Życie to wielki dar dla nas Polaków, którym musimy się dzielić z innymi. Ludzie są głodni Boga, wspólnoty i miłości. W krajach zachodnich widać to bardzo mocno. Belgia to nie tylko pustynia duchowa ale i również przestroga. Jesteśmy odpowiedzialni za to ,aby głosić Zmartwychwstałego Chrystusa wszędzie tam gdzie jesteśmy.
Niech nasz Pan i Zbawiciel będzie uwielbiony!
Poniżej prezentujemy świadectwa i relacje osób, które uczestniczyły w wyjeździe.
Ks. Daniel Trojnar: Wielką łaską okazała się nasza obecność w parafii Pietrain w Belgii, gdzie obecnie posługuje nasz Moderator misjonarz Ks. Mariusz Zima i od października na wolontariacie nasze oazowiczki Beata Kwolek i Gabryśka Długosz. W atmosferze tamtego Kościoła mogliśmy przeżyć wspólnie w gronie siedmiu osób Wielkopostny Dzień Wspólnoty rozważając temat naszego przeżywania ubóstwa. To właśnie tam Pan Jezus jeszcze raz pokazał mi wielką wartość wspólnoty jakiej doświadczam w Ruchu Światło – Życie w naszej Ojczyźnie. Jak wielkim bogactwem jest doświadczenie Kościoła wspólnoty! Zobaczyłem belgijski Kościół, który jest po ludzku rozpadający się. Podczas niedzielnej Eucharystii zaledwie 15 osób, a młodych ludzi pojedyncze osoby, albo w ogóle. Z jednej strony bardzo smutny obraz Kościoła zniszczonego przez hedonizm i pieniądze, a przede wszystkim źle zrozumiany II Sobór Watykański, a z drugiej wielka wdzięczność Jezusowi za dar żywej wiary i za formację Ruchu, który dał mi właściwe zrozumienie reform soborowych i ukazał piękno Kościoła Matki.
Jest jednak nadzieja dla tego Kościoła, właśnie w ewangelizacji jakiej dokonują nowe wspólnoty. Jestem głęboko przekonany, że nasz Ruch jest bardzo tam potrzebny przez posługę właśnie wspólnoty życia, aby zanieść tym ludziom tak bardzo zagubionym radość Ewangelii. Wierzę głęboko, że nasza krótka wprawdzie posługa w Belgii przyniesie owoce. Dziękuję jeszcze raz Bogu za to doświadczenie i za pięknych ludzi, z którymi dane mi było przeżyć ten czas.
Beata Kwolek: To jak wielka wartość ma w moim życiu wspólnota odkryłam dopiero teraz- gdy nie mam jej na co dzień. Mieszkam z Gabrysią i ks. Mariuszem, czasami spotykam się z parafianami, regularnie widuję się z dziećmi z którymi pracuję. Jednak po doświadczeniu życia we wspólnocie oazowej w Polsce, ta rzeczywistość stała się dla mnie pustynią. Poza ogromną radością ze spotkania z najbliższymi, którzy odwiedzili nas i pozwolili wspólnie przeżyć najpiękniejszy Dzień Wspólnoty jest radość ze spotkania z Panem. We wspólnocie jest On jakby bliższy, bardziej dostępny. Przez te dni Pan Jezus działał bardzo mocno. Poprzez obecność i modlitwę innych wlał w serce nowy pokój, zapał i nadzieję. Dał się poznać nie jako surowy ojciec lecz jako pełna miłości i wrażliwości matka. Dał wyraźnie do zrozumienia, że pragnie abym wyszła. Tak się stało. Razem z Gabrysią chodzimy po wioskach odmawiając różaniec i zostawiając medaliki w różnych miejscach wierząc, że za przyczyną Maryi, Pan Bóg otworzy serca tych ludzi. Nie umiem ubrać w słowa to jak ogromną wartością jest wspólnota, jednak wiem, że nie da się bez niej żyć i wzrastać.
Bądź uwielbiony Panie we WSPÓLNOCIE!
Gabriela Długosz: Przez te trzy dni wiele się działo. Byliśmy w ciągłym biegu chcąc jak najlepiej wykorzystać czas, który mieliśmy. A jednak okazał się on być dla mnie ogromnym odpoczynkiem i pomocą we wszystkich trudnościach, które tu przeżywam. Wystarczyło zwykłe przebywanie we wspólnocie osób czerpiących radość od Chrystusa, by na nowo napełnić się zapałem i kolejny raz skierować swoje serce na potrzebę głoszenia Chrystusa. Tak krótki czas, a ubogacił mnie w wiele głębokich doświadczeń, lecz największą radością była dla mnie jedna ze mszy świętych, w której uczestniczyliśmy razem z wiernymi z naszej parafii. Na ich twarzach widać było poruszenie i ogromne zdziwienie na widok ludzi młodych, którzy z zaangażowaniem uczestniczą w Eucharystii. Język nie był tam barierą. Kościół rozbrzmiewał donośnym śpiewem w dwóch językach jednoczących się w uwielbieniu Boga. W tym momencie nie byliśmy Polakami i Belgami, lecz jednym Kościołem. Po skończonej Eucharystii dało się słyszeć głosy ludzi, że ta msza była inna niż dotychczas. W rzeczywistości inne były tylko nasze serca. To pozwoliło mi zrozumieć, ze nie tylko ksiądz i oprawa liturgiczna, ale my- wierni uczestniczący w Eucharystii- tworzymy jej piękno.
Paulina Kasperkowicz: Bardzo dużo mi dał wyjazd do Belgii gdyż doceniłam Kościół w Polsce, który w porównaniu z belgijskim jest bogaty w ludzi. Trudne było dla mnie patrzenie na przepiękne konfesjonały, do których już prawie nikt nie podchodzi. Ważnym doświadczeniem był dzień wspólnoty, który poprowadził ks Daniel dla nas- kilku osób. Pan Jezus pokazał, że naprawdę On jest tam gdzie się gromadzi dwóch albo trzech w Jego imię. Miejscowi ludzie są tam bardzo życzliwi i przyjaźni. Mimo bariery językowej, płynęła od nich radość ze spotkania z nami. Ja osobiście doświadczyłam wielu gestów miłości z ich strony.
Karol Kubas: Europa. Belgia. Pietrain. Tam też jest Ruch Światło-Życie. Mała wspólnota oazową przeżywała swój Dzień Wspólnoty. Zupełnie inny, niż te, w jakich dotąd mogłem wziąć udział. Przeżyliście kiedyś Dzień Wspólnoty w 6 osób? Doświadczenie wspólnoty i powszechności ruchu było dla mnie niezwykłe. Zrozumiałem jak ciężka jest praca misyjna, właśnie w krajach zachodnich, z pozoru katolickich, a tak naprawdę coraz bardziej zlaicyzowanych. Cieszę się, że mogłem tam być, i wspierać nasze misjonarki modlitwą i dobrym słowem. Bogu niech będą dzięki za ten święt(n)y czas!
Mariola Paszek: To był nietypowy dzień wspólnoty, ponieważ nie tyle że odbył się w Belgii, ale odbył się na misjach.
Szczególna wspólnota, szczególna jedność, szczególna ziemia belgijska a przede wszystkim szczególny Jezus. Dotknięcie tych świętych misji było dla mnie pięknym doświadczeniem. Z jednej strony ludzie łaknący Jezusa, z drugiej ludzie tak bardzo oddaleni od Niego i te piękne ale puste kościoły. Gdzie jest to życie i dlaczego umiera? Dlatego też potrzeba misji, potrzeba nas – ludzi słabych, ale dających siebie, aby rozpalić pragnienie żywego Boga. To tam dotykając misji zobaczyłam wielką ich potrzebę i jaki dar przynoszą przede wszystkim tym, którzy je głoszą. Ks. Mariusz Zima, który jest proboszczem w parafii, w której przebywaliśmy ukazał mi czym są naprawdę misje i co to znaczy „Być na misjach”. Podczas tego krótkiego pobytu zobaczyłam także jaką ogromną łaskę otrzymują Beata( Beti) i Gabriela (Guśka), nie tylko przez te radosne chwilę , ale szczególnie przez trudniejsze, przez które Jezus okazuję Swoją Moc i pokazuje ile człowiek może zdziałać dzięki Niemu. I jestem Panu Bogu wdzięczna za ich misyjne życie.
A co Jezus mi powiedział w tym czasie:
„Bądź światłem dla innych, bądź życiem dla innych, bądź sobą dla innych”
Mam nadzieję, że kiedyś będzie mi dane być misyjnym narzędziem w rękach Boga.
Czytając powyższe świadectwa wnioski nasuwają się same. Ruch Światło-Życie to wielki dar dla nas Polaków, którym musimy się dzielić z innymi. Ludzie są głodni Boga, wspólnoty i miłości. W krajach zachodnich widać to bardzo mocno. Belgia to nie tylko pustynia duchowa ale i również przestroga. Jesteśmy odpowiedzialni za to ,aby głosić Zmartwychwstałego Chrystusa wszędzie tam gdzie jesteśmy.
Niech nasz Pan i Zbawiciel będzie uwielbiony!